Często korzystam z cateringów, ale nie jestem lojalnym klinetem: tydzień tu, dwa tygodnie tam, a potem jeszcze gdzie indziej. Do niektórych wracam. Ten tydzień spędziłem w towarzystwie Samuraja. Życie samuraja ma blaski (jak np. świetny gulasz wołowy z wczorajszego zestawu) i cienie. Tych drugich było niestety znacznie więcej. Wybór dań jest czasem kontrowersyjny: wczorajsze żeberka wieprzowe w sosie własnym z rozgotowaną kaszą jęczmienną, czy dzisiejsze leczo z "kiełbaską", które wesoło przypominało o sobie w trakcie treningu. Mam też wrażenie, że państwo preferują wieprzowinę względem innych mięs, co mi akurat nie odpowiada. Wczorajszy dressing do śniadaniowej sałatki z jajkiem miał w sobie taką ilość czosnku, która czyni spożywającego niemile widzianym we wszelkich sytuacjach społecznych. Albo dzisiejsza sałatka z amarantusem i orzechami, która zwyczajnie łże używając liczby mnogiej słowa "orzech", bo gdyby poskładać te cząstki orzecha w całość, to skleciłby się może jeden Brazylijczyk. Dzienna ilość jedzenia (żeby było jasne, wolę mniej a dobrej jakości i są też dostawcy, których porcje były znacznie za duże jak na 1500 kcal) też nie powala, zwłaszcza że posiłki są 4 zamiast standardowych 5. Generalnie uważam, że w tym biznesie nawet najlepszym zdarzają się wpadki, więc skłonny jestem przymknąć oko na jedną lub dwie w tygodniu, ale tu w mojej ocenie jest po prostu słabo. Nie wiem, może trafiłem na ich gorszy tydzień, ale temu Samurajowi zaleciłbym seppuku.

Dieta pudełkowa Optidiet udowadnia mi na każdym kroku, że zdrowo i dietetycznie to w żadnym wypadku nie znaczy nudno i monotonnie. Nawet dieta Paleo, która ma bardzo ograniczone portfolio produktów może być zróżnicowana i zaskakująca w smaku. Jest super.