Testowałem kilka cateringów nie będę zniesławiał reszty na tle tak wspaniałego cateringu jakim jest Better Life mam straszne problemy z węglowodanami zaproponowano mi dietę LOW CARBO i to był strzał w 10! Waga diametralnie spadła i samopoczucie o niebo lepsze. Dania zróżnicowane nie rozumiem ludzi którzy narzekają na smak itd ( bo kotlet to dla nich raj). Ja jako prosty przedsiębiorca (nie pseudo książę karol czy diana z instagrama) nie mający czasu na gotowanie a chcący zjeść smacznie i zdrowo jestem w 100% zadowolony.

Korzystam z cateringu Better Life od dłuższego czasu i nie wyobrażam sobie zmiany na jakikolwiek inny. Spełniają moje oczekiwania pod każdym względem. Polecam dla wszystkich którzy cenią sobie swój cenny czas!

Od dłuższego czasu korzystam z cateringów dietetycznych i troche ich przetestowałam w okresie 3 lat, teraz miałam przerwę i wróciłam wybierając Better Life. Generalnie nie ma sie do czego przyczepić oprócz dwoch spraw po pierwsze słodzą cukrem trzcinowym ???? dotad we wszystkich dietetycznych cateringach uzywali ksylitolu, miodu wiec duzy minus, durga rzecz to ciasta (kazde czy to fasolowe czy inne)hmm własciwie trudno to cos nazwac ciastem bo to totalny zakalec, guma, glut bez smaku chociaz jedno z nich z opsiu wynikało, ze jest z czekoladą ???? ona chyba trafiła jednk do innego ciasta w tym jej nie było, ale przepraszam bo pisałam, ze bez smaku, a smak był cebuli na górze

Moja kolejna dieta pudełkowa i już po kilku dniach wiem , że z Better Life zostanę na długo. Smaczne, urozmaicone posiłki i świetne podwieczorki.

To piąta firma kateringowa jaką testuję. I niestety najsłabsza. Zamówiłam dietę wegetariańską. Pierwszy dzień - jedzenia nie dostarczono. W ramach rekompensaty przedłużono i dodano dzień gratis. Sama dieta - wegetariańska - to jakieś nieporozumienie. Nie jest zbilansowana. W posiłkach są praktycznie same węglowodany. Jest bardzo niska zawartość białka. Najsłabsze są obiady. Bo albo wyglądają jakby z mięsnej wersji jedynie wyciągnęli mięsko - nie dodając nic w zamian - albo oferują mało fantazyjne zamienniki. Np plastry cukini polane czystym jogurtem naturalny. Oczywiście jogurt się zważył przy próbie pogrzania. W diecie nie są wykorzystywane bogate w białko rośliny strączkowe. Jedynym źródłem białka jest nabiał. O zgrozo, ta 'dieta' powinna się nazywać nabiałowa. Po pierwszym dniu byłam chora - i myślę, że wiele osób miałoby z nią problem. I tak, był twaróg na śniadanie, szklanka mleka na II śniadanie. Kubek jogurtu na obiad, serek homogenizowany na podwieczorek i parmezanowy sos do makaronu na kolację. Zapytałam, czy jest możliwość zamiany mleka krowiego na napój roślinny. Dostałam odpowiedź, że nie, ale że używają mleka krowiego które ma tylko 0.5%! A to nie tłuszcz jest tutaj problemem! Brak zrozumienia tematu. Szczerze mówiąc przy tej ilości węglowodanów, to mogliby się pokusić przynajmniej o więcej tłuszczu w posiłkach, skoro białka w nim praktycznie nie ma. Kolejnym problemem jest kaloryczność poszczególnych posiłków. II śniadanie i podwieczorek są za duże i zbyt kaloryczne. Nie podoba mi się podbijanie kalorii cukrami prostymi. Generalnie bardzo słaba dieta. Próbowałam ją anulować ale odmówiono mi. Jedyną opcją było zawieszenie diety. Ale ja po prostu chcę skończyć z tą nietanią wpadką jak najszybciej. Więc pomęczę się jeszcze kilka dni. Nie polecam.